Tajemnica metki. Na co zwracać uwagę przy zakupach w second handzie?

ubrania_powieszone_na_drewnianych_wieszakach

Jeśli zainteresowałaś się naszym artykułem, jesteś zapewne stałą klientką ciucholandów – znasz może sklepy Biga? – i nie trzeba cię przekonywać do zakupów z drugiej ręki. Nie lubisz, kiedy coś się marnuje, za to uwielbiasz być oryginalna i nie cierpisz przepłacać. Zdajesz sobie sprawę ze związku między masową produkcją a degradacją środowiska i oburza cię wyzysk pracowników w azjatyckich szwalniach, realizujących zamówienia dla europejskich i amerykańskich koncernów. Ale czy zwracasz uwagę na to, co właściwie nosisz?

Metka prawdę ci powie

Jeden z najprostszych sposobów sprawdzenia, w jakim stopniu ubranie, które chcesz kupić, było używane, to rzut oka na metkę: jeśli jest sprana, ufarbowana, zagnieciona – nawet mimo dobrego stanu materiału już wiesz, że bluzkę czy sukienkę przynajmniej kilkakrotnie noszono. W im lepszym stanie są producenckie wszywki w ubraniach, tym oczywiście dla ciebie korzystniej (a najlepiej, kiedy są fabrycznie nowe, bo i takie okazje wcale nierzadko się trafiają). Jednak czy zwracasz uwagę, co właściwie znajduje się na metkach? Czy wiesz, jak bardzo jest to dla ciebie ważne? Jeśli nie, to znaczy, że nigdy dotąd nie kupowałaś w pełni świadomie!

Producenci odzieży zobowiązani są podawać na wszywkach skład surowcowy swoich ubrań, zalecane sposoby konserwacji, kraj pochodzenia, ewentualnie rozmiar (jeśli nie uwzględnia go osobna metka) oraz certyfikaty dotyczące materiałów i sposobów produkcji. Uważaj, żebyś nie pomyliła właściwej metki z dodatkowymi naszywkami czy przywieszkami o charakterze sprzedażowym (często zabawnymi), które mają sprawić, że ubranie danego producenta zapadnie ci w pamięć. Dowiesz się z nich chociażby, że najlepiej oddać rzecz do prania matce, ale wciąż nie będziesz wiedziała, jak to zrobić samej. Ani co właściwie kupiłaś.

Dlaczego tak ważne jest, z czego uszyto letnią sukienkę?

Gatunek materiału wpływa na jakość i trwałość, ale też na funkcjonalność stroju, wiąże się również z krojem – powiedzenie „trzymać fason” nie wzięło się przecież znikąd. Istotne są także okoliczności, które zaprowadziły cię do lumpeksu: wesele?, urlop w tropikach?, wyjazd na narty?, praca biurowa? Prócz powodów praktycznych nie można zapominać o zdrowotnych: niektóre włókna mogą uczulać, nawet kiedy są wysokogatunkowe, jak czysta owcza wełna. Istnieje też czynnik wyboru, o którym nie trzeba ci przypominać – twoje prywatne upodobania. Nie znosisz poliestru, bo nie przepuszcza powietrza, za to cenisz przewiewny len albo snobujesz się na czysty jedwab. W tym ostatnim wypadku uważaj na metki z napisem „Pure Silk Feeling” – wrażenie, że nosisz prawdziwy jedwab (stuprocentowo syntetyczny), to nie to samo, co noszenie ubrań z oznaczeniem „Pure Silk”.

Włókna, z których tkane, dziane lub spajane są tekstylia, dzielimy na trzy podstawowe grupy. Mogą być naturalne – pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego, jak len, jedwab, bawełna czy wełna; sztuczne – naturalne, ale przetworzone chemicznie, jak wiskoza na bazie celulozy; syntetyczne (nie mylić ze sztucznymi!), czyli pochodne ropy naftowej, jak poliester, akryl, poliakryl i poliamid. Czym innym niż surowiec, z którego powstała przędza na twoją letnią sukienkę, jest rodzaj zastosowanego w materiale splotu: dżersej to dzianina, a satyna będzie tkaniną, lecz pamiętaj, by sprawdzić na metce, czy bawełnianą, czy poliestrową. W tym drugim przypadku równie dobrze mogłabyś okręcić się plastikowym workiem, brrr.

Co właściwie nosisz, zakładając sweter?

Rzadko spotyka się dziś materiały jednorodne, zwykle są to mieszanki, np. naturalnej bawełny z elastanem lub lycrą, których dodatek zapobiega defasonowaniu się ubrań. O wiele łatwiej też dopasować spodnie choć odrobinę rozciągliwe… Pamiętaj, że przy takim funkcjonalnym zastosowaniu włókna naturalne powinny stanowić około 90 % składu tkaniny. Jeśli jednak zachwycił cię sweter w połowie z owczej wełny, a w połowie z akrylu – cóż, producent zaoszczędził na kosztach własnych. Akryl wprawdzie nie wymaga tak uważnej pielęgnacji, jak wełna, i nie gryzie, ale bardzo szybko traci puszystość i się mechaci. Twój wybór. Oczywiście jeśli poznasz wcześniej skład materiału.

Nie zawsze znajdziesz pełną nazwę wykorzystanych włókien. Producenci stosują często uniwersalne, pochodzące z angielskiego, skróty, więc metka ze wspomnianego wyżej swetra mogłaby wyglądać i tak: 50 % AC (akrylu), 50% W (wełny). CO na metce to nie wzór chemiczny czadu ani centralne ogrzewanie, tylko swojska bawełna, VI – wiskoza, WS – kaszmir, LI – len, a PE lub PES – poliester, zaś NY – nylon.

W bezpośrednim związku ze składem materiału twojego ubrania pozostają sposoby jego pielęgnacji: prania, suszenia i prasowania. Jeżeli już rozgryzłaś piktogramy z miskami, kółkami i żelazkami, obowiązkowo umieszczane na wszywkach, odniosłaś pewnie wrażenie, że większość ubrań należy prać osobno, ręcznie w zimnej wodzie. Producenci zabezpieczają się w ten sposób przed nadmiernymi reklamacjami. Oczywiście są tkaniny, które należy traktować wyjątkowo delikatnie, ale jednak gorąco zalecamy pranie lub czyszczenie po używaniu. Jeżeli wolisz zachować ostrożność, możesz skorzystać z usług profesjonalnej pralni. A jeśli nie znosisz prasowania, albo noś wygnieciony len, albo zrezygnuj z kupna lnianego ubrania. Żeby jednak to rozstrzygnąć, sprawdź metkę!